sobota, 18 lutego 2012

Lakier do paznokci "Safari" - pomarańcz

Hej Wam!
Wiem, że blog jest jeszcze nie dopracowany ale stwierdziłam, że tak całkiem pusty też nie może zostać zanim go nie dopracuje. Najwyższy czas by pojawiła się na nim choć jedna konkretna notka.
Postanowiłam zacząć nie od siebie a od recenzji. Jak sam tytuł postu wskazuje na pierwszy ogień pójdzie lakier do paznokci z firmy Safari w kolorze pomarańczowym.

Od razu mówię, że nie mam idealnych paznokci. Kiedyś moje paznokcie prezentowały się niczym perfekcyjnie dopracowane tipsy. Teraz gdy zaszłam w ciąże niestety - zaczęły się łamać i rozdwajać. Przez to i przez noszenie soczewek musiałam je ściąć na krótko. Ale nie przeszkadza mi to w malowaniu ich wciąż na nowe kolory :)

Nie mam dzisiaj na sobie żadnego podkładu pod lakier ani bezbarwnego lakieru na tym kolorowym. Wszytko mi się pokończyło a teraz nie mam głowy do zakupów makijażowych i tym podobne. Dlatego wybaczcie mi te nierówności na paznokciach, nie są one spowodowane złą jakością lakieru tylko moimi ubytkami na paznokciach. Użyłam jedynie olejku do niwelowania skórek o którym też wam wspomnę!

A więc zaczynajmy!
Tak wygląda omawiany dzisiaj przedmiot.
Safari jest to polska firma i jej produkty oraz produkty podchodzące pod tą firmę można zamówić na stronie quiz.pl.
Jak widać na zdjęciu ja mojego lakieru zużyłam już dość sporo. Posiadam tylko jeden lakier z tej serii/firmy więc swoje opinie będę opierać tylko na nim.

Lakier ma rzadką konsystencje i potrafi spłynąć nam z pędzelka. Mimo to bardzo przyjemnie się go nakłada na paznokieć i zaliczyła bym go do bardzo szybko schnących lakierów. Nawet dwie warstwy potrafią wyschnąć dosłownie w 5 min!
Ja ten kolor zawsze nakładam dwie warstwy (wyjątkiem jest gdy nakładam na niego lakier pękający). Pod   jedną warstwą paznokieć prześwituje i nie wygląda to za ciekawie.
   Nie wiem czy wszystkie lakiery Safari tak mają ale mój okaz zachowuje bardzo długo date przydatności.  Posiadam go już z dobre dwa lub trzy miesiące a on nadal zachował swą konsystencje po pierwszym otwarciu. Istnieje więc duża szansa, że wykorzystam go całego. Inne lakiery niestety tracą swoje właściwości już po pierwszym miesiącu.

Na paznokciach prezentuje się on /mniej, więcej/ tak: 

A dlaczego /mnie, więcej/ ? Wydaje mi się, że żaden aparat ani kamera nie odda koloru dokładnie. Ale zrobiłam wam jeszcze jedną fotkę w innym oświetleniu...
Nie mam pewności, czy te lakiery posiadają jakieś oznaczenia typu numerki bądź nazwy. Przyjrzałam się jednak dokładnie buteleczce, w której się znajduje i znalazłam o to coś takiego na spodzie:
Nie mam zielonego pojęcia czy to jest jakiś przypadkowy numerek czy oznaczenie koloru ale jeśli to numer kolorku to jest to HD 46.

Ten lakier nie posiada jakiegoś specjalnego pędzelka. Zwyczajny jak w większości lakierów do paznokci. Jednak aplikacja na paznokieć jest całkiem prosta i przyjemna. Wystarczą za ledwie trzy ruchy i mamy warstwę lakieru tam gdzie chcemy ją mieć.

Lakier na moich paznokciach utrzymuje się średnio 3-4 dni. Zależne ile robię w domu rękami i czy posiadam pod niego jakiś podkład oraz czy nakładam na wierzch tzw. warstwę ochronną. Oczywiście paznokcie innych dziewczyn różnią się do moich i u każdego może to wyglądać inaczej.
   Cena tego lakieru wyniosła mnie jakieś 3 zł. A więc jest to lakier z tańszej pułki. Można go znaleźć na pospolitych rynkach i bazarach oraz w kioskach. Nie raz widziałam je także w sklepach "po 4 zł" lub w chińskich sklepikach i centrach handlowych. Cena nigdy nie przekraczała 5 złociszy.


Jak wspominałam na początku użyłam również oliwki do niwelowania skórek, która w moim przypadku wygląda tak:
Kupiłam ją jeszcze latem na rynku za jakieś 4 zł. I może nie jest to jakieś fenomen ale jak na stosowanie ją raz, dwa razy w tygodniu działa całkiem nieźle. Nie zniweluje wszystkich naszych skórek przy płytce paznokcia ale staną się one miękkie i mniej widoczne. Przy dokładnym nałożeniu lakieru praktycznie ich nie widać.
Plusem jest zapewne to, że jest mega wydajna i ślicznie pachnie jabłkami. Wiem, że były jeszcze chyba ze cztery inne zapachy ale na prawdę już nie pamiętam jakie.
   Mieszka sobie ona w tekturowym pudełeczku, na którym niestety nie pisze nic po polsku.

W środku mamy "aplikator" z oliwką. Którą stopniowo wykręcamy na pędzelek na kocu opakowania. Pędzelek jest płaski i mimo, że miękki łatwo możemy delikatnie wsunąć nim nieciachane skórki tam gdzie ich miejsce. Oczywiście nie działa to tak profesjonalnie jak byśmy tego chcieli, więc magicznie nie poznikają nam niechciane elementy na paznokciu ale tak jak pisałam wyżej delikatnie je zniweluje.
To, że pędzelek jest rozdwojony absolutnie nam nie przeszkadza.

***
To tyle co dla was na dzisiaj przygotowałam. Pamiętajcie, że blog ciągle jest dopracowywany i pewnie w niedługim czasie osiągnie swą "perfekcyjną wersje". Jeśli zdarzyły się jakieś błędy to przepraszam i do następnego!

3 komentarze:

  1. Super post, masz ładne paznokcie :) powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam 3 lakiery z Safari: pomarańczowy, niebieski i czerwony. Powiem Ci, że ten pomarańcz mój jest tragiczny, widzę, że u Ciebie daje radę więc to pewnie losowa przyczyna. Niektóre sztuki są ok, niektóre do niczego się nie nadają :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z tą loterią to wydaje mi się, że tak jest z każdą firmą lakierów do paznokci. Gdy oglądam filmiki na YouTube różne dziewczyny wypowiadają się różnie na temat jednego i tego samego lakieru.
      I zupełnie nie wiem czemu tak jest :)

      Usuń