niedziela, 27 maja 2012

Macierzyństwo

Lubię oglądać kanał MTV. Lubię oglądać też emitowany w tej stacji program "Licealne ciąże".
Zawsze się zastanawiałam czemu one są takie zmęczone. Ok, rozumiem szkoła potrafi zmęczyć. Nocy też całej nie przesypiają, bo wstają do dziecka. Ale mają przecież pomoc. Pomagają im ich partnerzy a jeśli są same to rodzina. Przecież zajmowanie się dzieckiem nie może być takie trudne, męczące i zajmować tyle czasu.
Teraz wiem jak bardzo się myliłam.
Mimo, że mieszkam z narzeczonym i rodzicami i bardzo starają się mi pomagać i jak najwięcej odciążyć to i tak większość obowiązków spada na mamę - czyli na mnie...
To nie samowite jak szybko człowiek się zmienia gdy na świat przychodzi niemowlę. Jak szybko stajemy się dorośli i jak w mgnieniu oka sprawy, które były priorytetem schodzą na dalszy plan na rzecz dziecka.

Teraz zupełnie inaczej oglądam ten program, bo wiem jak ciężko jest tym dziewczyną a one w przeciwieństwie do mnie mają jeszcze szkołę i nie raz pracę. Już nie pamiętam jak wygląda przespana nocka i w końcu chyba nauczę się spać w dzień z Marcelem.

Kiedy chodzimy w ciąży jest nam ciężko. Marzymy, żeby już urodzić, pozbyć się brzucha. Pragniemy przywitać już na świecie naszego maluszka i przy okazji pozbyć się bólu kręgosłupa, wielkiego ciężaru w postaci brzucha, nie jednokrotnie mdłości i opuchniętych kostek. Potem zaczyna się poród. Jedni przechodzą go gorzej inni lżej. Niektórzy tak jak ja mają cesarskie cięcie. Cieszymy się, że już po wszystkim, że maluch urodził się zdrowy. Przytulamy go, głaszczemy i nie możemy się na dziwić. Po czym zabieramy go do domu. W pierwsze dni jest całkiem kolorowo. Każdy nam pomaga, bo przecież musimy dość do siebie po szpitalu.
A potem przychodzi szara rzeczywistość. Jeśli karmimy piersią - ścisła dieta. Musimy wstawać do maluszka w nocy za każdym razem, bo przecież nikt inny za na nie da mu cycka. Oczywiście możemy sobie odciągnąć pokarm laktatorem, ale która matka nie czuwa w nocy przy maluszku aby przypadkiem nic mu się nie stało, nie zabrakło niczego. To samo w dzień. Lekki płacz i lecimy sprawdzić co się stało.
Fajnie jak ktoś mnie wyręcza w karmieniu albo przewijaniu ale i tak cały czas myślę czy dana osoba robi to dobrze, czy nie dzieje mu się krzywda.
To chyba nazywa instynkt macierzyński.

Ale nie zapominajmy, że całe zmęczenie wynagradza nam uśmiech maluszka (w moim wypadku już teraz widać szeroki uśmiech :-)),patrzenie jak robi postępy w rozwoju, zaczyna wymawiać coraz więcej sylab, podnosić główkę, chwytać różne przedmioty.

Podsumowując teraz wiem, że macierzyństwo to najtrudniejsza praca. Nawiasem mówiąc fajnie, że rząd chce wprowadzić dla kobiet wcześniejszą emeryturę o trzy lata za każde dziecko. Bo to w końcu taka praca w domu 24 godziny na dobę. I nieźle można się umęczyć wykonując ją ale też daje nam wiele radości i satysfakcji podejmowania jej.

To zdecydowanie nowy etap w życiu każdej kobiety. Ale mężczyzny też, bo nie zapominajmy, że dla niego to też całkiem nowe wydarzenie. Obojętnie czy staje się on ojcem, dziadkiem albo może nawet pradziadkiem :)

A Wy co o tym myślicie?